Sivan znaczy rozkwit

Wywiad z Grzegorzem Skawińskim, dla Dziennika Bałtyckiego, zamieszczony w numerze z dnia 2 lipca 1994 roku.

Skawalker - Sivan

Na początku maja ukazał się drugi firmowany nazwą Skawalker album „Sivan”. Został on nagrany w składzie: Grzegorz Skawiński (voc. g), Waldemar Tkaczyk (b), Zbigniew Kraszewski (dr). W sesjach gościnny udział wzięli klawiszowcy Mariusz Zaczkowski, Maciej Łyszkiewicz z No Limits, Ryszard Łada, Bogusław Brzeżański oraz wokalista Golden Life, Adam Wolski. Już po rejestracji materiału szeregi Skawalkera zasilił czwarty stały członek grupy, klawiszowiec Wojciech Horny. O aktualnych poczynaniach Skawalkera rozmawiałem przed kilku dniami z liderem grupy – Grzesiem Skawińskim.

– Czy mógłbyś opowiedzieć o trwającej aktualnie waszej trasie promującej nowy materiał „Sivan”…
– Zaczęliśmy ją w pierwszych dniach czerwca i potrwa ona praktycznie do końca miesiąca. W tym czasie zaplanowaliśmy około 20 koncertów. nie jest to trasa z prawdziwego zdarzenia, naszym głównym zadaniem są wizyty w lokalnych rozgłośniach radiowych, ośrodkach telewizyjnych, podpisywanie płyt, co potem ma duży oddźwięk wśród kupujących płyty i kasety. Niebawem w sprzedaży będzie także krążek CD, dodatkowo zawierający utwór „Raz na całe życie”, czyli „Pokochaj mnie”. „Sivan” sprzedaje się bardzo dobrze, jeden z poznańskich fanów przywiózł nam ranking, na którym byliśmy na II miejscu za zespołem Hey jeśli chodzi o sprzedaż kaset.
– Dlaczego ustała wasza współpraca z poprzednim klawiszowcem, Mariuszem Zaczkowskim?
– Przebywał on na kontraktach w Szwajcarii i współpraca nie układała się nam najlepiej. W jego miejsce przyjęliśmy Wojtka Hornego, który trafił do nas w prześmieszny sposób: przyszedł do sklepu Waldka Tkaczyka i grał coś na klawiszach, co zainteresowało Waldka. Przed dołączeniem do nas Wojtek robił swoje solowe projekty z pogranicza muzyki elektronicznej. Ma 20 lat i jest obiecującym instrumentalistą, co słychać, bo dotychczas graliśmy muzykę ze szczątkowym udziałem klawiszy. Moją koncepcją jest wykorzystanie klawiszy dla robienia tła.
– „Sivan miał ukazać się już w zimie, a ukazał się na początku maja. Dlaczego?
– Szukaliśmy wydawcy. Kontrakt z MJM podpisaliśmy zimą. Oprócz tego okładka wymagała specjalnych zabiegów, co opóźniło o dodatkowe trzy tygodnie ukazanie się płyty.
– Czy okładka niesie ze sobą jakieś specjalne przesłanie?
– Lecący w powietrzu hipis nie jest przypadkowym elementem. Szukaliśmy symbolu dla naszej muzyki, która jest powrotem do lat 70.
– Utwory „Na zawsze razem”, „Moonlite III” mogą zdradzać fascynację twórczością Joe Satrianiego…
– „Na zawsze razem” jest efektem mojej fascynacji muzyką filmową. Bardzo przeżyłem „Rydwany ognia” z muzyką Vangelisa, muzykę do filmu „Top Gun”, lubię Protocol Harum w starych nagraniach. Natomiast „Moonlite III” jest ukłonem w stronę Jeffa Becka. Źródeł inspiracji na „Sivan” szukałbym w latach 70., z tym, że nagrywaliśmy w nowoczesnym studiu. Nie wzoruję się na Joe Satrianim, choć muszę przyznać, że często porównuje się moją grę do jego, co jest komplementem. Joe Satriani nie znajduje się w kręgu moich ulubionych gitarzystów.
– Kto do tego kręgu należy?
– Najbardziej ulubieni przeze mnie to Jimi Hendrix, Alan Holsworth – mało znany gitarzysta jazzowy, lubię Steviego Vaia, Joego Satrianiego, Paula Gilberta, Erica Johnsona. Lubię także wiele innych rzeczy: Panterę, Rage Aganist The Machine, Fishbone, Bruce’a Saraceno.
– Co oznacza tytuł „Sivan”?
– Sivan w kalendarzu księżycowym jest miesiącem na przełomie maja i czerwca, gdy wiosna jest w całej pełni. Dla nas oznacza rozkwit, erupcję, wybuch.
– Co chcielibyście osiągnąć tą płytą?
– Chciałbym oprócz sukcesu artystycznego odnieść komercyjny, żeby ludzie dobrze znali naszą muzykę. Chodzi nam o dotarcie do ludzi dorosłych, bo my gramy rocka dla dorosłych, którego w Polsce jest mało…
– …ale zaprosiliście do studia idola nastolatek Adama Wolskiego z Golden Life.
– Są to działania artystyczne nie mające na celu przyciągnięcia młodszej publiczności. Ja wystąpiłem na płycie Golden Life, grałem sola na najnowszym krążku Vadera, na „Fishdicku” Acid Drinkers, byłem zaproszony do nagrania utworów Chopina przez Bernarda Masorego z Walk Away i Lorę Szafran.
– Jakie ustępy kontraktu z MJM mógłbyś ujawnić?
– Kontrakt daje swobodę działania zarówno nam jak też firmie. Nie mamy określonej ilości płyt, które musielibyśmy wydać przez te pięć lat. Nam nie wydaje się, że nie wydamy więcej jak cztery płyty.
– Czy MJM będąc przedstawicielem Sony na Polskę zapewni wam promocję na Zachodzie?
– Taka ewentualność jest brana pod uwagę, ale na razie trudno coś na ten temat mówić, bo przede wszystkim musimy zająć się promocją nowego albumu w kraju, Być może pojedziemy za granicę nagrywać kolejną płytę.
– Już w zeszłym roku miała ukazać się zarejestrowana w studiu PRiTV w Łodzi płyta unplugged.
– Jest w przygotowaniu, ale na razie nie ukazuje się, gdyż aktualnie jesteśmy w trakcie promocji „Sivan” i pojawienie się kolejnego wydawnictwa mogłoby wprowadzić pewien chaos. Będzie to swego rodzaju biały kruk, jest tylko 1000 egzemplarzy tej płyty, każdy ma swój numer i prawdopodobnie każdy zostanie przez nas podpisany.
– Słyszałem, że zajęliście wysokie lokaty w plebiscycie „Gitary i Basu”?
– Waldek Tkaczyk został wybrany najlepszym basistą rockowym, a ja zająłem pierwsze miejsce w klasyfikacjach gitarzystów i gitarzystów rockowych oraz trzecie w kategoriach metal i gitara akustyczna. Ponadto ukazała się moja książka z kasetą „Grzegorz Skawiński – technika legato”.
– Plany na przyszłość…
– Tylko i wyłącznie promocja płyty „Sivan”, którą zamierzamy prowadzić do końca roku a może i dłużej. Wiosną 1995 chcemy ponownie wejść do studia. Jeśli chodzi o plany na najbliższą przyszłość, w Jarocinie odbędzie się koncert unplugged wielu wykonawców i właśnie w nim weźmiemy udział. Planujemy też występy podczas festiwalu w Sopocie, a wczesną jesienią być może będziemy otwierać w Warszawie koncert wielkiej gwiazdy gitary, ale jakiej, tego nie na razie nie powiem.

Rozmawiał: Jan Terlecki