Sivan – Tylko Rock 08/1994

Recenzja albumu Sivan, ukazała się w sierpniu 1994 w miesięczniku Tylko Rock – na stronach 53 i 54, w dziale „Pięści w kieszeni – Płyty tu”.

*** 3/4
Już ponad półtora roku minęło od chwili, kiedy pisałem o pierwszej płycie zespołu Skawalker. Minęło więc trochę czasu i oto trio Grzegorza Skawińskiego nagrało następny album. Czy coś się zmieniło w muzycznym stylu zespołu? Raczej niezbyt wiele. Sivan na pewno jest potwierdzeniem pewnej konsekwencji lidera. Skawiński jest niesłychanie biegłym gitarzystą. Dobiera sobie równie dobrze współpracowników i dobrze wykorzystuje ich talenty w studiu. Podobnie jak na poprzedniej płycie mamy mnogość świetnych riffów, grę z nerwem, od razu wpadające w ucho melodie (inna sprawa że to dziedzictwo jeszcze z Kombi). Mamy też wypieszczone solówki lidera – na przemian „melodyczne” i „brawurowe”.

Bardzo dobrze wypada śpiew Skawińskiego, który tym razem ogranicza się do ojczystego języka. W Złym znaku i w Gdyby ktoś mamy taki wykonawczy luz, jaki rzadko spotyka się w polskim rocku. Naprawdę z przyjemnością się tego słucha… Sporo też jest udanych harmonii wokalnych w najlepszym, przebojowym stylu rockowym – choćby w Ocal tę miłość

Jedno tylko mnie martwi. Ciągle za dużo jest – jak na mój gust – zapożyczeń stylistycznych. W grze Skawińskiego można łatwo doszukać się Ala DiMeoli (Długa podróż) czy Van Helena (Tylko ja i ty mamy teraz swój czas), Marka Knopflera (Woda i ogień wokół nas) czy Hendrixa (nie tylko w 18.09.70., gdzie ma to głębszy sens, ale też w Złym znaku). Na tle kłębiących się wpływów postać Skawińskiego jakby zaczyna się rozmywać. A przecież posiada on niemal nieograniczone możliwości techniczne i prawdziwe zacięcie liryczne (tak rzadkie u wirtuozów jego formatu). Dlaczego więc rezygnuje z własnego muzycznego „ja”? Może boi się ryzyka? Nawet w takim utworze jak Długa podróż – Sivan, gdzie sięga po skale orientalne, jego gra nie satysfakcjonuje do końca. Sztampowe unisona z klawiszami plus „komercyjne” harmonie partii wokalnych też pozostawiają stylistyczny niedosyt. Wydaje się, że większa dyscyplina stylistyczna i ograniczenie środków wyrazu wyszłoby Skawińskiemu i Skawalkerowi na dobre. Bo jest tu tyle fajnych, udanych melodii i tekstów…

Krzysztof Celiński