Historia: 1992

1992

Kombi wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych na kolejną trasę koncertową dla Polonii, właśnie tam Grzegorz Skawiński razem z Waldemarem Tkaczykiem podejmują decyzję o odejściu z Kombi – jako datę rozwiązania zespołu podaje się 21.03.1992 a 26 kwietnia w Gdańsku odbył się ostatni jego koncert.

W tym samym czasie zostaje wydany album zatytułowany po prostu „SKAWALKER”. Okładka zawiera zdjęcia muzyków stojących obok polskiego samolotu bojowego, wszyscy ubrani są w skórzane kurtki. Całość nie pozostawia wątpliwości – mamy tu do czynienia z najprawdziwszym z zespołem rockowym (a nawet metalowym). Na płycie znalazło się 10 utworów – wszystkie mają angielskie tytuły. W chórkach gościnnie pojawili się m.in. Krzysztof Marzec, Andrzej Krzywy i Artur Gadowski.

Muzyka nie pozwalała na żadne skojarzenia z Kombi, za wyjątkiem głosu wokalisty (i przede wszystkim gitarzysty). Grzegorz doskonale zdawał sobie z tego sprawę i szukał kogoś, kto zastąpi go przy mikrofonie.

„Do rockowego śpiewania, do muzyki jaką tworzył Skawalker mój głos był za delikatny, za mało chropowaty. O ile z graniem zespołu było bardzo dobrze, o tyle ze śpiewaniem co najwyżej średnio” –

Grzegorz Skawiński

Wcześniej rozmawiał między innymi właśnie z Arturem Gadowskim. Ten jednak postanowił pozostać z zespołem IRA, który stał się nagle popularny za sprawą utworu „Mój dom” z debiutanckiej płyty. Ostatecznie do zespołu dołącza Tomasz Lipnicki (SHE). Zrezygnował jednak po kilku miesiącach i wkrótce potem dołączył do powstałego niedawno zespołu Illusion.

Nie pamiętam, jak na siebie trafiliśmy, czy był na jakimś naszym koncercie, czy ktoś mi powiedział, że Grzesiek szuka wokalisty. W każdym razie się spotkaliśmy. Wcześniej się nie znaliśmy, wiedziałem oczywiście, kim on jest, bo Kombi znali wszyscy w Trójmieście i nie tylko. Bardzo mi się podobała współpraca z nim. Było to na dużo wyższym poziomie i od strony kompozytorskiej, i odtwórczej. Tam wszyscy muzycy grali świetnie i piosenki też mieli fajne, dużo fajnych melodii. Podobało mi się to i sprawiało mi dużą frajdę. W Skawalker pierwszy raz poczułem się naprawdę jak gwiazda. Graliśmy w Sopocie na dachu tarasów i młodzież tak szalała, że wyrwano mi sznurówki z Martensów. Był naprawdę szał, fruwające marynary, czad! (…) Pograliśmy trochę koncertów, ale niestety, gdy zaczęła się rozmowa o kolejnej płycie, w której nagrywaniu miałem już uczestniczyć, okazało się że robienie razem płyty nie polega na tym, że będę cokolwiek współkomponował.”

Tomasz Lipnicki, Przemysław Łucyan – „Jeżozwierz”, Presscom, 2021

Grzegorz pokładał spore nadzieje w wypromowaniu swojego nowej płyty w Stanach, w tym celu utwory zostały nagrane po angielsku (nie licząc ballady „That’s It” z polskim tekstem oraz instrumentalnego „Where The Peaceful Waters Flow”). Materiał został wysłany do Mike’a Varney’a, który jednak stwierdził, że tym razem muzyka jest dla niego trochę za ciężka. Tym samym Grzegorz odpuścił sobie zdobywanie Zachodu i skupił się na promocji w kraju.

„Daliśmy sobie spokój z podbojem Ameryki, z resztą ja nie miałem aspiracji robienia kariery na Zachodzie. Tam jest konkurencja nie do wytrzymania i chyba lepiej być prorokiem we własnym kraju” –

Grzegorz Skawiński